Kto lub dlaczego wymyślił Monster High?
Poczytałam sobie trochę na temat tych „lalek” i oto, co znalazłam.Pierwsza z brzegu Wikipedia:>Monster High – amerykańska linia lalek stworzona przez Garrett Sander z ilustracjami wykonanymi przez Kelly Riley. Zostały one oficjalnie wydane na rynek w lipcu 2010 roku, ale wykonane w 2007 roku[1]. Postacie będą inspirowane filmowymi potworami i fantastyką grozy, co odróżnia je od ponad połowy lalek[2]. Postacie są przedstawione jako będące potomstwem i związane ze sławnymi potworami takimi w jaki sposób Dracula, potwór Frankensteina, mumia, meduza, potwór z Czarnej Laguny, zombie, wilkołakami, kotołakami lub duchami. Seria Monster High obejmuje również inne usługi takie w jaki sposób pluszowe zabawki, artykuły papiernicze, torby, akcesoria, odzież bądź wybrane zabawki i elektronika. Seria książek pt. „Monster High” napisana przez Lisi Harrison (Elita, Alfy), wydała pierwszą powieść jesienią w 2010 roku.Dotychczas wydane zostały cztery książki z tej serii, wszelkie wydane są także w Polsce. Tytuły takich Najlepsza pora na dziecko książek to: „Upiorna szkoła”, „Upiór z sąsiedztwa”, „O wilku mowa…” a do tego „Po moim trupie”>
No cudnie po prostu. Co ja mam powiedzieć 5-letniemu dziecku, wtedy gdy zobaczy kolesia w teledysku pani Farny, który wyciąga głowę z trumny czy wkłada ją sobie na kark? Nie będzie się bało? Do dziś pamiętam scenę z jakiegoś podglądanego horroru, kiedy na pustej, ciemnej drodze pojawiała się jakaś ciemna postać. Nie wiem kim była albo nie wiem, co się działo potem, dlatego że uciekłam. Miałam wtedy wiele co najmniej 5 lat, a ten obraz prześladował mnie potem przez wiele lat. Wyobraźnia, to coś, czego nie ogarniamy, ale nie da się z nią za mocno igrać.
A tak na marginesie jeszcze, najbardziej mnie „bawi” dorobiona mało tego wszystkiego ideologia, którą zresztą można także w teledysku usłyszeć wyśpiewywaną – że te lalki to wyraz własnej osobowści, odrębności, inności.Zwłaszcza nie bardzo rozumiem, co to za inność w tłumie tego typu samych Monster High? A resztę przemyśleń to na ten moment raczej pozostawię dla siebie…