niedziela, 7 września 2014

Baby: wielkie możliwości?

powiedzmy sobie szczerze, że jakieś 90% nas (dziewczyn) uwielbia takie mini gadżety, które ładnie wyglądają, błyszczą, będą puchate itd. Lubimy zaglądać do sklepów, w których znajdziemy piękne rameczki, podstawki, poduszeczki, wieszaczki, stroiczki, pojemniczki. (Dla jasności – celowo używam zdrobnień). Najlepiej, żeby było kolorowo, ładnie lub tak słodko… a aktualnie nie jesteśmy w stanie powstrzymać się przed wrzuceniem takiej rzeczy do sklepowego koszyka.


W końcu zdziwiłam się bardzo, gdy trafiając przypadkiem do Empiku (celowo tam nie chadzam), natknęłam się na półkę z pamiątkowymi albumami dla dziecka. Początkowo zupełnie niezainteresowana sięgnęłam po pierwszy lepszy i zaczęłam przeglądać, a tam tyle słodkich różności: cudownych obrazków, pastelowych kolorków, tajemniczych zakładek, kopertek na pierwszy ząbek albo kosmyk włosów czy mnóstwo miejsca na wklejanie zdjęć typu uśmiech numer 1, 2 itd. Jednym słowem, tyle stron do zapisania życiorysu bobasa, który w pierwszych chwilach wykonuje kilka podstawowych czynności, aby z przeważnie wzbogacić się o następne odkrywcze umiejętności. Popłynęłam i zapragnęłam mieć taki album, żeby móc opisać wszystko, co z naszym Stasiem związane albo uwiecznić pierwsze detale z jego życia. Wyobraziłam sobie, w jaki sposób siedzę na tym całym macierzyńskim bądź z zapałem godnym maniaka, wyposażona w nożyczki, zdjęcia, wstążeczki czy inne papierki, zapisuję, wklejam, uzupełniam, a później okazuję to dzieło mojemu synowi z powodu jakiejś wielkiej okazji typu okrągłe urodziny i czekam na pochwalne peany na temat cudownej mamy. Pozostając w swej niezmąconej wizji, nadal stałam przy półce czy w tym momencie wiedziałam, że muszę mieć ten album. Wybrałam ten z puchatym misiem na okładce – moim zdaniem najładniejszy ze wszystkich, które przejrzałam.


W tej przydługawej opowieści wszystko zgadzało się mało tego momentu, gdyż jako że później pojawił się Staś…I jakim sposobem myślicie: lub uzupełnianie albumu było jednym z czołowych zajęć? Okazało się, że muszę to rozłożyć na raty, dlatego że http://zasilki-pielegnacyjne.pl/author/admin/ opieka nad dzieckiem bywa bardziej wymagająca niż kolorowe wycinanki. Na pocieszenie usłyszałam ostatnimi czasy, że moja znajoma zaczęła uzupełniać ten album dopiero koło trzeciego roku życia dziecka, gdy to wreszcie znalazła więcej wolnego czasu na takie zajęcia. No cóż, zobaczymy jakim sposobem będzie ze mną, ponieważ udało mi się na ten moment coś wpisać, ale prac manualne z przyklejaniem zdjęć odłożę raczej na później, gdy to moje ręce nie są aktualnie skrępowane potrzebą zmiany pieluch.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz