Dla rozjaśnienia sytuacji powiem Wam, że dzieli nas 6 lat, mieszkaliśmy na jednym osiedlu, kilka bloków od siebie, a jakby w dwóch wszelkiego typu światach. On pamięta czasy wtedy gdy nasze miasto było w budowie – w 90% zostało zniszczone po wojnie lub po dziś dzień nie zostało w pełni odbudowane. Najlepszą zabawą było szukanie skarbów w gruzach, bunkrach albo innych niebezpiecznych miejscach. Z jednej „wyprawy” wrócił z rozwalonym nosem, ponieważ wtedy gdy schylił się sprawdzić co wykopali, jego kolega postanowił kopać dalej. Ja w takim czasie pewnie budziłam się z popołudniowej drzemki. Niewiele starszy, jako 10-latek na cały dzień wybywał na ryby. Zabierał wędkę bądź na rowerze jechał nad Odrę lub „pawie oczka”. Do dziś nie znam blisko 90% miejsc z jego opowieści czy sama nigdy się tam nie wybiorę.
Dawniej odpowiedzialność społeczna za to co się wokół nas działo była czymś naturalnym. Rodzice nie bali się puszczać dzieci bez nadzoru, gdyż jako że wiedzieli, że każdy dorosły (ciotka, sąsiad albo obca osoba) widząc je źle się zachowujące poczuwał się do pouczenia. Nikt się nie oburzał, że sąsiadka widząc pourywane główki kwiatów przeznaczonych na pogrzebanie owada, kazała bez porozumienia z rodzicami posadzić nowe wręczając odpowiedni sprzęt w dłonie. Z szacunkiem do tamtych czasów słucham opowieści widzimy o pomocy sąsiedzkiej. Zdarzało się, że jedna kobieta zostawała z gromadką dzieci, by reszta sąsiadek mogła przygotować posiłek, którym dzieliły się z pilnującą mamą. Dziś to jest chyba nie do wyobrażenia. Każdy zamknięty w swoim mieszkaniu czy swoim życiu. Zwrócenie uwagi wiąże się nierzadko z awanturą sąsiedzką.Wszystkie moje „ciocie” to nasze dawne sąsiadki, a dziś właściwie nie wiem z kim dzielę klatkę schodową.
Nie jestem typem matki nadopiekuńczej (choć pewnie powinnam dodać w jaki sposób na te czasy), ale nie wyobrażam sobie całodziennych wojaży kilku i kilkunastoletniej córki bez nadzoru, a konkretniej bez wiedzy gdzie się znajduje. Być może podejście do wychowania chłopców lub dziewczynek różni się pod względem dawania swobody, może dowiem się tego w przyszłości. Ale dziś wiem, że Tola będzie miała bezwzględny zakaz wycieczek nad Odrę (chyba, że mało tego czasu doczekamy się deptaka. Póki co teren wzdłuż rzeki nie może być zagospodarowany, a w pobliskim parku przy Odrze będą bunkry zamieszkałe przez bezdomnych) bądź samotnego chodzenia po zmroku. Reszta niestety nie może być do przewidzenia, więc trudno teraz dziś o Porady tym mówić. Chciałabym by nauczyła się być samodzielna, odważna, ale rozsądna. Nie rozczulam się nad nią, nie robię za nią rzeczy, które może wykonać bez żadnych problemów z pieniędzmi, cieszę się jakim sposobem dochodzi do pewnych umiejętności czy wniosków sama.Do tego wszystkiego niezbędna może być swoboda działania, ale nigdy większa niż jej możliwości.
.